Skoro chcecie opowiem Wam nieco dokładniej o tym, co w fabryce się działo. Od razu dodam, że notatek nie robiłam, a niestety nie wszystko udało mi się zapamiętać.
Fabryka znajduje się na Ursusie w Warszawie. Wejście jest oczywiście chronione i byle kto wstępu nie ma. Nas na szczęście wpuścili. Dostałyśmy przystojnego przewodnika i rozpoczęło się zwiedzanie.
Już na samym początku przeżyłyśmy szok – w jednym pokoju stało mnóstwo nowości z kolejnych katalogów. Wąchałyśmy więc nowe pięknie pachnące żele pod prysznic, wakacyjno-tropikalny peeling do ciała (zapowiada się po prostu bosko), serię do twarzy z lawendą i jagodami (o ile dobrze pamiętam), nowe maseczki do twarzy. W najbliższym czasie pojawi się też nowy tusz z Visions z małą, grubą i bardzo gęstą szczoteczką. Naszą uwagę szczególnie zwrócił podkład z GG. Kamila dostała go później w prezencie – jest kremowy i świetnie kryjący.
Produkcja nowych kosmetyków zaczyna się w naszej fabryce blisko 3 miesiące przed tym jak produkty wchodzą do oferty i na początek tworzy się ich bardzo dużo.
Cały proces rozpoczyna się w GTC, skąd do fabryki przychodzi dokładna recepta, jak tworzony ma być dany kosmetyk (z podanymi na niej normami porównywany jest otrzymany produkt). Zwykle przyjeżdża też ekspert który nadzoruje proces produkcji pierwszej partii nowego kosmetyku.
Najpierw na specjalnej wadze odmierza się dokładnie potrzebną ilość danych składników. Niby to proste, ale biorąc pod uwagę, że większość komponentów to białe proszki bez specyficznego zapachu, o pomyłkę nietrudno. Dlatego też każdy składnik ma swój kod kreskowy.
Odmierzone składniki muszą zostać następnie wymieszane. Do tego celu służą ogromne kadzie z kręcącymi się z dużą prędkością „mieszadłami” (nie wpadło mi do głowy lepsze słowo). Cała sztuka polega na tym, by mieszając, uzyskać potrzebną konsystencję, która do tego nie będzie się zmieniała (pod wpływem temperatury nasze krem raczej się nie topią). To, co otrzymamy zależy od szybkości i długości mieszania. My miałyśmy możliwość zobaczyć, jak miesza się nowy peeling, krem jagodowo – lawendowy i tusz.
Gotową masę przewozi się następnie na taśmę, gdzie rozlewana jest do opakowań. Cały proces jest zmechanizowany. U nas znajduje się z kilkanaście taśm, na których pakowane są kosmetyki. Wyglądają różnie w zależności od produkowanych kosmetyków – u nas powstają tuby (wiecie, że tuba jest na początku okrągła, a maszyna po zapełnieniu zgrzewa ją?), słoiczki, butelki, tusze, kulki. Zaczyna się od postawienia na taśmie opakowań (to zadanie zatrudnionych na trzy zmian pracowników – kosmetyki pakowane są także w nocy). Resztę wykonują maszyny: nalewają produkt, zakręcają, przyklejają etykietkę. Na końcu tylko sprawdzane jest, czy kosmetyk jest dobrze zamknięty i gotowe produkty pakowane są do pudełek. Gdy zdarzy się, że jakaś rzecz spadnie, od razu trafia na śmieci. Firma dba o to, by nasze kosmetyki były naprawdę czyste. Troska ta objawia się także w użyciu do produkcji kosmetyków sterylnie czystej wody (ma ona poziom 2, czyli taki jaki używany jest w zastrzykach!) oraz w oczyszczanym na halach produkcyjnych powietrzu.
To tyle. Podziwiam wszystkich tych, którzy dotarli, aż tutaj. W razie pytaj – zachęcam. Może będę w stanie odpowiedzieć. :)
Fabryka znajduje się na Ursusie w Warszawie. Wejście jest oczywiście chronione i byle kto wstępu nie ma. Nas na szczęście wpuścili. Dostałyśmy przystojnego przewodnika i rozpoczęło się zwiedzanie.
Już na samym początku przeżyłyśmy szok – w jednym pokoju stało mnóstwo nowości z kolejnych katalogów. Wąchałyśmy więc nowe pięknie pachnące żele pod prysznic, wakacyjno-tropikalny peeling do ciała (zapowiada się po prostu bosko), serię do twarzy z lawendą i jagodami (o ile dobrze pamiętam), nowe maseczki do twarzy. W najbliższym czasie pojawi się też nowy tusz z Visions z małą, grubą i bardzo gęstą szczoteczką. Naszą uwagę szczególnie zwrócił podkład z GG. Kamila dostała go później w prezencie – jest kremowy i świetnie kryjący.
Produkcja nowych kosmetyków zaczyna się w naszej fabryce blisko 3 miesiące przed tym jak produkty wchodzą do oferty i na początek tworzy się ich bardzo dużo.
Cały proces rozpoczyna się w GTC, skąd do fabryki przychodzi dokładna recepta, jak tworzony ma być dany kosmetyk (z podanymi na niej normami porównywany jest otrzymany produkt). Zwykle przyjeżdża też ekspert który nadzoruje proces produkcji pierwszej partii nowego kosmetyku.
Najpierw na specjalnej wadze odmierza się dokładnie potrzebną ilość danych składników. Niby to proste, ale biorąc pod uwagę, że większość komponentów to białe proszki bez specyficznego zapachu, o pomyłkę nietrudno. Dlatego też każdy składnik ma swój kod kreskowy.
Odmierzone składniki muszą zostać następnie wymieszane. Do tego celu służą ogromne kadzie z kręcącymi się z dużą prędkością „mieszadłami” (nie wpadło mi do głowy lepsze słowo). Cała sztuka polega na tym, by mieszając, uzyskać potrzebną konsystencję, która do tego nie będzie się zmieniała (pod wpływem temperatury nasze krem raczej się nie topią). To, co otrzymamy zależy od szybkości i długości mieszania. My miałyśmy możliwość zobaczyć, jak miesza się nowy peeling, krem jagodowo – lawendowy i tusz.
Gotową masę przewozi się następnie na taśmę, gdzie rozlewana jest do opakowań. Cały proces jest zmechanizowany. U nas znajduje się z kilkanaście taśm, na których pakowane są kosmetyki. Wyglądają różnie w zależności od produkowanych kosmetyków – u nas powstają tuby (wiecie, że tuba jest na początku okrągła, a maszyna po zapełnieniu zgrzewa ją?), słoiczki, butelki, tusze, kulki. Zaczyna się od postawienia na taśmie opakowań (to zadanie zatrudnionych na trzy zmian pracowników – kosmetyki pakowane są także w nocy). Resztę wykonują maszyny: nalewają produkt, zakręcają, przyklejają etykietkę. Na końcu tylko sprawdzane jest, czy kosmetyk jest dobrze zamknięty i gotowe produkty pakowane są do pudełek. Gdy zdarzy się, że jakaś rzecz spadnie, od razu trafia na śmieci. Firma dba o to, by nasze kosmetyki były naprawdę czyste. Troska ta objawia się także w użyciu do produkcji kosmetyków sterylnie czystej wody (ma ona poziom 2, czyli taki jaki używany jest w zastrzykach!) oraz w oczyszczanym na halach produkcyjnych powietrzu.
To tyle. Podziwiam wszystkich tych, którzy dotarli, aż tutaj. W razie pytaj – zachęcam. Może będę w stanie odpowiedzieć. :)
dziękuję za relację:)
OdpowiedzUsuńw Usrusie:)
OdpowiedzUsuńprosze nie tak drobiazgowo :)
OdpowiedzUsuńale dzieki za uwage zapamietam sobie :)