Newsletter

Wpisz swój adres email, aby otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach. Za minutę otrzymasz mail weryfikujacy. Sprawdź proszę pocztę.

niedziela, 14 lutego 2010

Bo marzenia się spełniają!


Któregoś razu, gdy już podjęłam decyzję o tym, że chcę w Oriflame tworzyć swój zespół i zarabiać pieniądze, Karolina Kozielska spytała mnie, o czym marzę. Nie bardzo potrafiłam odpowiedzieć jej na to pytanie (kiedyś rzadko marzyłam), więc rzuciłam pierwsze, co mi przyszło do głowy i powiedziałam, że chciałabym mieć własny samochód.

Nawet wtedy nie podejrzewałam, że dzięki Oriflame będzie to możliwe.

Przez pierwsze lata współpracy z Oriflame bardzo doskwierał mi brak samochodu: ciężkie paczki i kuferki, dojazdy PSK-em z Toszka do Gliwic, spotkania porozrzucane na całym Śląsku i czasochłonne autobusowe wycieczki.

Liczyłam na zmianę, gdy zdałam egzamin na prawo jazdy, lecz już po pierwszych nerwowych przejażdżkach z tatą, straciłam ochotę na jeżdżenie jego samochodem.

Dlatego przestałam jeździć w ogóle.

Najtrudniejsze przyszło, gdy zaczęłam studiować w Katowicach. By dojechać na uczelnię niejednokrotnie wstawałam o 4. 30, przy tym późno wracając ze spotkań do domu. W związku z tym, gdy tylko rozpoczęłam kwalifikację do tytułu Dyrektora Klubu Oriflame i zarobiłam pierwsze 4 tysiące w ciągu 3 tygodni, zapragnęłam mieć swój samochód i nie musieć słuchać taty na miejscu pasażera.

Zaczęłam odkładać pieniądze. Chciałam kupić jakiś używany mały samochód, by na nim porządnie nauczyć się jeździć. Pieniędzy zbierało mi się coraz więcej, a ja jakoś nie śpieszyłam się do zakupu. Po prostu chciałam, ale się bałam. Wiedziałam, że samochód jest mi potrzebny i bardzo ułatwiłby mi życie, ale myśl o tym, że po 4 latach znów będę musiała uczyć się jeździć, naprawdę mnie przerażała.

Mój wewnętrzny konflikt rozwiązał się w Dzień Kobiet dwa lata temu. Wtedy razem z Kamilą Molińską i Karoliną Kozielską pojechałyśmy kupić sukienkę na bal dyrektorów. Nie spodziewałam się, że sukienka to dopiero zapowiedź większych szalonych zakupów, które dziewczyny doskonale zaplanowały :). Czasem potrzebujemy dodatkowego wsparcia, aby podjąć pewne działania i ja właśnie takie wsparcie otrzymałam.

Tego kupowania pierwszego samochodu nie zapomnę chyba do końca życia. Gdy tylko weszłyśmy do salonu, od razu wyjechał z niego pan, by pokazać nam, co wybrany dla mnie samochód potrafi. Po krótkiej przejażdżce już wiedziałam, że dziś kupię ten samochód – nawet jeszcze nie znając nazwy modelu! Jedyne czego byłam pewna to uroczych róży wzdłuż drzwi. Zabawne było, gdy dziewczyny kłóciły się o liczbę drzwi, kolor tapicerki, a ja próbowałam ochłonąć i pozbierać myśli przed podpisaniem umowy. A miałam powody być podekscytowana – chyba mało kto w kilka minut kupuje nowy samochód!

Oczywiście od razu zapisałam się na jazdy doszkalające i po dwóch miesiącach z salonu wyjechałam samodzielnie. W odbiorze towarzyszyły mi sprawczynie całego zamieszania – Karolina i Kamila, które zadbały o róże, szampana i nadały magiczny nastrój całemu wydarzeniu.

Od tego czasu nie wyobrażam sobie życia i pracy bez samochodu. Mogę teraz tworzyć swój zespół tam, gdzie wcześniej trudno było mi się dostać, mam dużo więcej spotkań dziennie i częściej noszę obcasy :).

Ty również odważ się marzyć i zapragnij bardzo mocno. Wtedy nawet mimo licznych przeszkód łatwiej będzie Ci spełnić swoje marzenie.

3 komentarze:

  1. Trzeba przyznać autko masz zaczepiste ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedys ,gdzies na FSM slyszalam o tym wyczynie .Mam juz spelnione mazenie, ale musze go splacac i to dlugo ,na samochod nie licze bo nie moge jezdzic z powodu lekarstw ,ale po wolutku maze ,ze ta finansowa passa sie spelni,moze w polowie to i tak bede szczesliwa .Wiem ,ze samochod to tak jakbym nie miala teraz komputera .
    Nie zanurzam sie gleboko do przodu ,bo chce dobze wykorzystac kazdy dzien .

    OdpowiedzUsuń

Mój profil na facebook'u