Newsletter

Wpisz swój adres email, aby otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach. Za minutę otrzymasz mail weryfikujacy. Sprawdź proszę pocztę.

niedziela, 13 lutego 2011

Do dzieła!


Tylko jak tu się za coś zabrać, gdy na samą myśl o ogromie rzeczy do zrobienia odbiera nam całą ochotę i motywację.

Dziś przeczytałam artykuł, podsuwający ciekawe pomysły jak oszukać naszego wewnętrznego Słonia (ta część nas odpowiadająca za emocje – czasem z entuzjazmem zapalająca się do nowych pomysłów, aby po chwili ochłonąć, zniechęcić się i stwierdzić: boję się i to się nie da) i łatwiej przejść do wykonywania niejednokrotnie trudnych czynności, których najzwyczajniej robić nam się nie chce, wiemy jednak, że powinniśmy.

Na pewno to znasz:
Masz dziś do zrobienia coś dużego, trudnego, czego nie lubisz (pisanie pracy magisterskiej – to tak dla mnie, zadzwonienie do 50 osób z rekomendacji, przygotowanie się do pierwszego samodzielnego spotkania z nowym konsultantem, stworzenie prezentacji, etc.). Wstajesz rano i myślisz sobie: zaraz się za to zabiorę tylko pójdę na zakupy i zjem sobie dobre śniadanie… No teraz to trzeba pozmywać, a w zasadzie posprzątam w całym mieszkaniu - będzie mi się lepiej pracować. Tak mija godzina, dwie i w efekcie czujesz się zmęczony i nie masz już ochoty zaczynać niczego dużego i trudnego.
Co więc zrobić?

Gdy masz przed sobą obezwładniające Cię zadanie i instynktownie robisz wszystko, by go uniknąć, zmniejsz je. Spraw, by stało się drobne i umożliwiało Ci łatwe zwycięstwo.


Poczuj się bliżej mety
„Ludzi bardziej motywuje świadomość, że pokonali już jakąś część dłuższej drogi” (Chip Heath i Dan Heath). Wskazują na to wyniki jednej z myjni. Gdy klienci otrzymali kartę lojalnościową i po ośmiu myciach dziewiąte mieli otrzymać za darmo, tylko co piąty zrealizował swoją kartę w ciągu dwóch miesięcy. Sytuacja poprawiała się, kiedy na kartach lojalnościowych wbite zostały pieczątki za dwa pierwsze mycia (w tym przypadku klient również potrzebował nazbierać osiem pieczątek, czyli co jedenaste mycie miał za darmo). Klienci z poczuciem, że pokonali już 20% drogi realizowali swoje karty w 34% i czynili to szybciej. Jaki płynie z tego wniosek? Gdy chcesz się zmotywować do wykonania czegoś trudnego wyznacz sobie pierwszy mały cel, od którego możesz zacząć. Być może odkryjesz nawet coś, co już zrobiłeś. Zobacz, przecież wygrzebanie książek do Twojej pracy nie jest szczególnie trudne, poszukanie ciekawych zdjęć do prezentacji również do strasznych zadań nie należy, kupienie karty do telefonu i przygotowanie schematu rozmowy także powinno przyjść Ci łatwo.
Polecam Ci powyższą wskazówkę wykorzystywać także w pracy z innymi – daj klientom karty stałego klienta, gdy zamówią już kilka produktów, które będą na nią wpisane, pokaż konsultantom, którzy stoją przed czasochłonnym zdaniem, że już część zrealizowali lub zacznij z nimi.



Wykorzystaj kamyczki milowe
„Nawet małe sukcesy mogą mieć ogromną moc, pomagającą ludziom uwierzyć w siebie.” (Bill Parcells). Zaczynając trudne zadanie, warto podzielić je sobie na mniejsze składniki. Wiadomo trudno zjeść słonia w całości, można natomiast podzielić go na łatwiejsze do przełknięcia fragmenty. Dobrze pamiętać przy tym, by pierwsze zadania były w miarę proste i gwarantowały sukces – nic tak nie motywuje do działania jak odniesione już na początku zwycięstwo! To daje nam nadzieję, która napędza naszego wewnętrznego Słonia. Pomyśl więc z jakich elementów składa się Twoje zadanie oraz które z nich wykonasz szybko i dobrze i właśnie od nich zacznij!

Stosuj metodę 5 minut
Wiele czynności, które piętrzą się przed nami wymaga sporo czasu. Myśl o spędzeniu godzin przed telefonem czy laptopem przyprawia nas o ból głowy. Dlatego odkładamy je i odkładamy. "Później, później, później, oooo już za późno." A gdyby tak tą straszną rzecz robić tylko przez 5 minut? Brzmi lepiej, prawda? Rozpocznij więc od działania właśnie przez jakiś skończony krótszy okres czasu. Wiadomo, że 5 minut poświęcone na rozmowy telefoniczne nie pozwoli wykonać ich zbyt wielu. Z pewnością jednak, gdy zaczniesz, łatwiej będzie kontynuować Ci dane zadanie później. Tym bardziej, gdy odkryjesz, jak dużo udało Ci się zrobić i że to wcale nie takie straszne.



Wpis powstał na podstawie artykułu "Przepis na cud" autorstwa Chip i Dan Heath opublikowanego w styczniowym numerze Charakterów.

1 komentarz:

  1. Trzymajcie za mnie kciuki - dziś korzystając z wolnego dnia od rana męczę się z pisaniem pracy mgr :).
    Kto z Was ma takie czynności, których nieznosi? Co robicie, aby się za nie zabrać?

    OdpowiedzUsuń

Mój profil na facebook'u