Jak to jest, że wielu z nas lubi udzielać rad, a tak rzadko przyjmujemy rady od innych?
Przecież doskonale wiem jak to zrobić i co mi ona będzie mówić skoro pojęcia nie ma o tym jak wygląda moja sytuacja!
Zdarza Ci się tak reagować? Pomyśl, czy wtedy w ogóle słuchasz udzielanej rady? Jak często wykorzystujesz otrzymaną wskazówkę? Prawie nigdy, prawda?
Najzabawniejsze, że czasem sami przychodzimy i prosimy o radę, a później jej nie chcemy. Może tak być ponieważ liczyliśmy, że usłyszymy coś innego – coś co utwierdziłoby nas w naszej decyzji, inna opinia wprowadza tylko jeszcze większy dysonans i powoduje szybkie zanegowanie otrzymanej rady. Jest to zresztą logiczne – skoro już mam swój pomysł (który oczywiście uważam jest słuszny i najlepszy), przyjęcie innego naruszyłoby genialność tego mojego. Dlatego wolę odrzucić proponowane rozwiązanie, od razu stwierdzając, że się nie nadaje, by czasem nie musieć przyznać, że być może mój pomysł najlepszy nie był.
Wydaje mi się, że najtrudniej wyłączyć taki automat, który powoduje, że gdy tylko pojawia się problem, my wyrzucamy z siebie rozwiązania. Właśnie teraz zdałam sobie sprawę, że sama bardzo często tak robię. Chyba lubuję się w znajdowaniu najlepszych rozwiązań.
Ostatnio nowa dziewczyna w moim zespole wymyśliła, że położy katalog na klatce i być może jej sąsiadki sobie coś wybiorą. Ucieszył mnie bardzo jej pomysł i pochwaliłam ją za przejawioną inicjatywę. Zaraz jednak pomyślałam sobie, że tak pozostawiony sam sobie katalog może nie przynieść zbyt dużych zamówień i zaproponowałam, aby moja nowa konsultantka zaniosła po prostu swoim sąsiadkom katalogi. Rozsądne, prawda? Przecież oczywiste jest, że to zadziała lepiej! Tylko czy po usłyszeniu mojej wskazówki ta nowa dziewczyna zrobi to co zaproponowałam? Chciałabym oczywiście, aby tak było. Myślę jednak że są sporo szanse, iż zdarzy się inaczej. Zresztą w jej głosie słychać było brak przekonania, co do mojego „genialnego pomysłu”.
I trudno się dziwić – przecież nie lubimy, gdy ktoś nam coś każe, a do proponowanych przez innych rozwiązań podchodzimy zwykle z rezerwą. Mówimy: „No, możesz mieć rację”, a myślimy coś zupełnie innego, gramy w „tak, ale…” (więcej nt analizy transakcyjnej przeczytasz w książce W co grają ludzie Ericka Berne), zgadzamy się ze słusznością propozycji, ale nie widzimy szans, aby ją w swoim przypadku wdrożyć, itd.
Co więc innego możemy zrobić, by nie narzucając swoich „najlepszych rad”, doprowadzić do wybrania efektywnych sposobów działania?
Przypomniałam sobie, że czasem rozmawiam z moimi współpracownikami w sposób, który nie narzuca mojego zdania i pozwala wypracować ciekawe rozwiązania. Co ważne rozwiązania te wychodziły od mojego współpracownika, czyli łatwiej mu było je zaakceptować i chętniej zabierał się do ich realizacji. Sposób ten polega na pytaniu i analizowaniu konsekwencji danych decyzji. Prześledźmy to na przykładzie katalogu pozostawionego na klatce schodowej.
W pierwszej kolejności należałoby oczywiście docenić pomysł. Później można spytać o spodziewane rezultaty: „Jak myślisz, ile osób zobaczy katalog?”, „Ile z przyjdzie do Ciebie i złoży zamówienie?”, „Jak Ty zareagowałabyś na taki katalog na klatce?”, „Co mogłoby powstrzymać Cię przed złożeniem zamówienia?”.
Teraz warto poszukać efektywniejszych rozwiązań: „Co mogłabyś zrobić, aby więcej osób zobaczyło katalog?”, „Jak powiedziałaś mogłoby Ci się po prostu nie chcieć pójść złożyć zamówienie, co mogłabyś zrobić, aby tego uniknąć?”, „Co jeszcze możesz zrobić, aby wśród sąsiadek zebrać większe zamówienia?”.
Na koniec ustalamy plan działania: „Z tego co powiedziałaś wynika, że warto odwiedzić z katalogiem sąsiadki. Kiedy do nich pójdziesz?”, „Ile osób odwiedzisz?”, „Jak dasz im katalog?”, „Co może Cię spotkać?”, „Jakie ewentualnie trudności mogą się pojawić?”, „Jak sobie z nimi poradzisz? Kto lub co może Ci pomóc?”
Nawiążmy jeszcze do celu: „Przypomnij mi proszę, po co to zrobisz?”, „Ile chcesz zarobić?”, „Na co przeznaczysz zarobione pieniądze?”.
Z doświadczenia wiem, że taka rozmowa wymaga od nas dużo więcej czasu, cierpliwości i dyscypliny, aby nie podsuwać jednak swoich dobrych rad. Stosowanie ich pozwoli nam jednak z Wujka Dobra Rada przeistoczyć się w efektywnego lidera.
Zdarza Ci się tak reagować? Pomyśl, czy wtedy w ogóle słuchasz udzielanej rady? Jak często wykorzystujesz otrzymaną wskazówkę? Prawie nigdy, prawda?
Najzabawniejsze, że czasem sami przychodzimy i prosimy o radę, a później jej nie chcemy. Może tak być ponieważ liczyliśmy, że usłyszymy coś innego – coś co utwierdziłoby nas w naszej decyzji, inna opinia wprowadza tylko jeszcze większy dysonans i powoduje szybkie zanegowanie otrzymanej rady. Jest to zresztą logiczne – skoro już mam swój pomysł (który oczywiście uważam jest słuszny i najlepszy), przyjęcie innego naruszyłoby genialność tego mojego. Dlatego wolę odrzucić proponowane rozwiązanie, od razu stwierdzając, że się nie nadaje, by czasem nie musieć przyznać, że być może mój pomysł najlepszy nie był.
Jak to odnosi się do pracy lidera?
Często lepiej niż nasz współpracownik wiemy jak należy działać. Poza tym zależy nam, by jak najlepiej mu poszło, by osiągnął to co zaplanował. Chcemy pomóc i… zaczynamy doradzać. Na pewno w pierwszych momentach nasze wskazówki są nieodzowne, dodadzą pewności i zapewnią poczucie bezpieczeństwa nowemu współpracownikowi (więcej o tym we wpisie Jak skutecznie zarządzać entuzjastycznym początkującym?). Jednak kiedy ma on za sobą pierwsze doświadczenia i zdobył pierwsze umiejętności dobrze jest pozwolić mu wykazać się inicjatywą i wdrażać własne rozwiązania i pomysły. Oczywiście nie jest to proste – czasem trzeba zgodzić się na mniej efektywne rozwiązanie albo co gorsze przekonać się, że ktoś nowy może wymyśleć coś lepszego od nas!
Wydaje mi się, że najtrudniej wyłączyć taki automat, który powoduje, że gdy tylko pojawia się problem, my wyrzucamy z siebie rozwiązania. Właśnie teraz zdałam sobie sprawę, że sama bardzo często tak robię. Chyba lubuję się w znajdowaniu najlepszych rozwiązań.
Ostatnio nowa dziewczyna w moim zespole wymyśliła, że położy katalog na klatce i być może jej sąsiadki sobie coś wybiorą. Ucieszył mnie bardzo jej pomysł i pochwaliłam ją za przejawioną inicjatywę. Zaraz jednak pomyślałam sobie, że tak pozostawiony sam sobie katalog może nie przynieść zbyt dużych zamówień i zaproponowałam, aby moja nowa konsultantka zaniosła po prostu swoim sąsiadkom katalogi. Rozsądne, prawda? Przecież oczywiste jest, że to zadziała lepiej! Tylko czy po usłyszeniu mojej wskazówki ta nowa dziewczyna zrobi to co zaproponowałam? Chciałabym oczywiście, aby tak było. Myślę jednak że są sporo szanse, iż zdarzy się inaczej. Zresztą w jej głosie słychać było brak przekonania, co do mojego „genialnego pomysłu”.
I trudno się dziwić – przecież nie lubimy, gdy ktoś nam coś każe, a do proponowanych przez innych rozwiązań podchodzimy zwykle z rezerwą. Mówimy: „No, możesz mieć rację”, a myślimy coś zupełnie innego, gramy w „tak, ale…” (więcej nt analizy transakcyjnej przeczytasz w książce W co grają ludzie Ericka Berne), zgadzamy się ze słusznością propozycji, ale nie widzimy szans, aby ją w swoim przypadku wdrożyć, itd.
Co więc innego możemy zrobić, by nie narzucając swoich „najlepszych rad”, doprowadzić do wybrania efektywnych sposobów działania?
W pierwszej kolejności należałoby oczywiście docenić pomysł. Później można spytać o spodziewane rezultaty: „Jak myślisz, ile osób zobaczy katalog?”, „Ile z przyjdzie do Ciebie i złoży zamówienie?”, „Jak Ty zareagowałabyś na taki katalog na klatce?”, „Co mogłoby powstrzymać Cię przed złożeniem zamówienia?”.
Teraz warto poszukać efektywniejszych rozwiązań: „Co mogłabyś zrobić, aby więcej osób zobaczyło katalog?”, „Jak powiedziałaś mogłoby Ci się po prostu nie chcieć pójść złożyć zamówienie, co mogłabyś zrobić, aby tego uniknąć?”, „Co jeszcze możesz zrobić, aby wśród sąsiadek zebrać większe zamówienia?”.
Na koniec ustalamy plan działania: „Z tego co powiedziałaś wynika, że warto odwiedzić z katalogiem sąsiadki. Kiedy do nich pójdziesz?”, „Ile osób odwiedzisz?”, „Jak dasz im katalog?”, „Co może Cię spotkać?”, „Jakie ewentualnie trudności mogą się pojawić?”, „Jak sobie z nimi poradzisz? Kto lub co może Ci pomóc?”
Nawiążmy jeszcze do celu: „Przypomnij mi proszę, po co to zrobisz?”, „Ile chcesz zarobić?”, „Na co przeznaczysz zarobione pieniądze?”.
Z doświadczenia wiem, że taka rozmowa wymaga od nas dużo więcej czasu, cierpliwości i dyscypliny, aby nie podsuwać jednak swoich dobrych rad. Stosowanie ich pozwoli nam jednak z Wujka Dobra Rada przeistoczyć się w efektywnego lidera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz